' All you need is love '

' All you need is love '
" Twoje słowa, ranią. Twoje oczy, sprawiają, że od razu jest mi lżej. "

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 2

" Nie wiem co mam zrobić "

Gdy Stephanie miała jakiś problem, zawsze udawała się z nim do swoich rodziców. Rozmawiała z grobem na cmentarzu. Nie obchodziło ją, co mówili ludzie, a mówili bardzo różne rzeczy.Kiedy usiadła na ośnieżonej ławce, w oku zakręciła jej się łza.
- Cześć mamo. - skierowała wzrok na prawą stronę grobu. - Cześć tato. - nie mogła powstrzymać się od płaczu. Serce bolało ją tak mocno, że ledwo mogła oddychać. Zaczerpnęła świeżego powietrza i zaczęła zwierzać się rodzicom.
- I ja ... ja nigdy o nim nie zapomnę. - mówiła przez płacz. - Nie mogę. Za dużo dla mnie znaczył.
- Wszystko w porządku ? - podszedł do niej jakiś obcy chłopak.
- A co Cię to obchodzi ? - brunet, zamiast odejść z oburzeniem usiadł obok Stephanie i wytarł chusteczką jej łzy.
- Przepraszam, nie powinnam.
- Nic nie szkodzi. To, wszystko w porządku ? - zapytał ponownie.
- Tak, a czemu miałoby być inaczej ?
- No bo, rozmawiasz z grobem . Troszkę to dziwne. - słowa, które wypowiadał tamten chłopak, coraz bardziej niszczyły psychikę Stephanie.
- To nie jest dziwne ! Czemu wszyscy uważają, że to dziwne ?! - krzyczała, a zazwyczaj była spokojną  osobą. Ale, z jej perspektywy widzenia, to co mówił chłopak, było dziwne. - To jest moje życie ! Trzy lata rozmawiam z moimi rodzicami ! Nikt nie pomaga mi tak jak oni, a ty jeszcze mówisz, że to jest dziwne ?! W ogóle...
- Cii.... Już dobrze. - szatyn przytulił ją i głaskał po głowie, co wydawało jej się dziwne. Po kilku sekundach wyrwała się z jego objęć.
- Po co tu przyszedłeś ? - zapytała złośliwie.
- Przyszedłem na grób ojca mojego kumpla. 
- Rany, przepraszam. Na ogół, tak się nie zachowuje.
- A coś się stało ? 
- Nie wiem, czy powinno Cię to obchodzić ,ale ... - Steph musiała z kimś porozmawiać. Rozmowa z Kate nic nie wskórała. - .... ale moje życie jest do bani.
- Dlaczego ?
- Moi rodzice i moja siostra nie żyją, i do tego jeszcze dzisiaj zerwał ze mną chłopak. Nie wiem co mam zrobić.
- Przykro mi. - objął ją ramieniem. - Wszystko jakoś się ułoży. A , tak w ogóle to.. jestem Nathan. - podał jej rękę.
- Stephanie. - uścisnęła ją.
- Mogę zaprosić Cię na kawę ? Z każdą sekundą robi się coraz zimniej, a nie chcę żebyś się przeziębiła. - przez chwilę blondynka się wahała, ale w końcu wstała z ławeczki, pożegnała się z rodzicami i poszła razem z Nathanem. Po niecałych 10 minutach, znaleźli się w przytulnej kawiarence. 
- Zajmiesz nam miejsce ? Ja skoczę zamówić nam po kawie. - odezwał się szatyn.
- Pewnie. - odpowiedziała Steph i usiadła przy stoliku położonym obok okna.
Po chwili dołączył do niej Nath z dwoma filiżankami kawy.
- Dziękuję.
- A więc... mieszkasz sama ? - zaczął rozmowę.
- Nie. Mieszkam razem z przyjaciółką, Kate.
- Z przyjaciółką ? To może przyjdziecie jutro do mnie ? Urządzam imprezę.
- No nie wiem. A ilu będzie gości ?
- Tylko ja, moi kumple i ich dziewczyny. No i wy oczywiście.
- No, dobra. - powiedziała. Dawno nie była na imprezie, a wtedy musiała się jakoś odstresować.
- Super. - nagle zadzwonił telefon Stephanie.
- Przepraszam. - odebrała. - Halo ? Kate, zaraz wrócę. Nie martw się o mnie. Jestem już duża. Dobra, to pa ! - rozłączyła się i odłożyła komórkę do torebki.
- To była Twoja przyjaciółka ?
- Tak. To ona. Nathan, muszę już iść. Kate nie lubi, jak za długo bywam poza domem. - oznajmiła dopijając ostatni łyk kawy.
- Troszczy się o Ciebie. To miłe.
- Tak , wiem. - założyła na siebie płaszcz i owinęła się szalikiem.
- Ej, dasz mi swój numer ?
- Oczywiście. Daj telefon. - zapisała mu numer i oddała komórkę.
- Dzięki. To, do jutra. - przytulił ją i uśmiechnął się.
- Pa. - powiedziała i wyszła z kawiarni. Wróciła do domu w 20 minut. 
- Gdzie byłaś ? - spytała.
- Tam gdzie zawsze. U rodziców. - odpowiedziała ściągając z siebie płaszcz i chustę.
- Tak długo ?
- To znaczy, najpierw byłam u rodziców, a później poszłam na kawę. A właśnie z tą kawą. Poznałam na cmentarzu fajnego chłopaka. Ma na imię Nathan. 
- Uuu.. robi się ciekawie. Chodź. - pociągnęła ją na kanapę w salonie. - No. Mów.
- Całkiem miło nam się rozmawiało, i w trakcie tej rozmowy zaprosił mnie na imprezę do jego domu.
- Ale ekstra !
- Czekaj, zaprosił nas. Na imprezę.
- Nas ? Jakich nas ?
- No mnie i Ciebie.
- Mnie ? A skąd on mnie zna ?
- Powiedziałam mu o Tobie. 
- Ok. A kiedy ta impreza ?
- Jutro.
- O której ?
- Nie wiem. Dowiemy się później. Dałam mu mój numer.
- To dobrze. Boże, tylko w co ja się ubiorę ? - spytała zakłopotana.
- Masz dużo ciuchów i mamy duużo czasu. Znajdziemy Ci coś.
- Tobie też.

No i jest 2 rozdział :D
Trochę dłużej mi zeszło z pisaniem go.
I uważam, że go spieprzyłam ! Do dupy jest, co nie ?
Komentujcie. ; *
Piosenka na dziś : Avril Lavigne - When You're Gone ( http://www.youtube.com/watch?v=0G3_kG5FFfQ )
Pozdrowionka, Anka. :3

2 komentarze: